O mnie


Skąd taki nagłówek do mojego bloga? Z własnego doświadczenia. Mam nadzieję, że choć kilkorgu z Was pomogę uwierzyć, że możemy więcej niż myślimy i że jesteśmy znacznie silniejsi niż nam się wydaje. A wszelkie ograniczenia istnieją tylko w naszych głowach.

Dorastałam w rodzinie, w której liczył się rozwój duchowy i intelektualny, a wszystko co fizyczne było uważane za płytkie i nieznaczące. Do dziś pamiętam, jak mama przekonywała mnie, że lepiej zrezygnować z szermierki, bo będzie mnie odrywała od nauki, a chodzenie wieczorem przez teren Warszawianki, na której odbywały się zajęcia, jest bardzo niebezpieczne. W szkole, podobnie jak większość z nas, nie lubiłam biegania - byłam najsłabsza w klasie, rzut piłką lekarską do dzisiaj wspominam jako koszmar.
Jednak w pewnym momencie mojego życia coś się zmieniło. Dotarło do mnie, że bieganie, ruch i fizyczne zmęczenie po aktywności sportowej, jest przyjemne. Nauczyłam się, że ból może być zły (oznaczający kontuzję) lub dobry - świadczący o poniesionym wysiłku, będący niczym medal dla zwycięzcy. Ilekroć po długim biegu ledwo wstaję z łóżka, śmieję się sama z siebie :) Lubię to! Zmianę sposobu myślenia zawdzięczam ludziom, których spotkałam na swojej drodze. Zainspirowali mnie do działania.

Tak sobie myślę, że jest wiele rzeczy, w które wierzymy, które wydają się być stałym elementem naszego systemu wartości i kompasem na drodze życia. Ale ile z nich jest wartościowych? Ile z nich sprawia, że żyjemy pełniej i bardziej świadomie doświadczamy świata? Ile z nich jest tylko kalką lęków i ograniczeń naszych rodziców i dziadków? Czy wciąż wierzymy w świętego Mikołaja? Raczej nie, dlaczego więc wierzymy w to co nam wpojono wiele lat temu?
Przeszłam ten proces transformacji, przestałam wierzyć w to, co mówili mi rodzice (a raczej przestałam wierzyć w prezentowany przez nich model życia) i ... dobrze mi z tym. Pomimo braku zachęty i wsparcia z ich strony, opanowałam języki obce na tyle, by żyć i pracować za granicą. Pomimo fatalnego wzorca dotyczącego aktywności sportowej, biegam na orientację i po górach, regularnie jeżdżę na rowerze (im dalej i wyżej tym lepiej), przez wiele lat żeglowałam regatowo.
Wszystko leży w naszych rękach, sami decydujemy o tym, jak żyjemy i co w życiu robimy. Nie ma wymówki, że tak nas nauczono w domu - jeśli jesteśmy dorośli, potrafimy to zmienić i zacząć żyć własnym życiem, a nie kopiować kiepskie modele.

Moje opowieści, które publikuję na tym blogu, stanowią potwierdzenie powyższych słów - granice, w istnienie których wierzyłam długie lata, odsuwają się coraz dalej z każdym przebiegniętym lub przejechanym kilometrem. Ty też tak możesz :) Uwierz w siebie, a jeśli na moim blogu znajdziesz inspirację do działania, daj mi znać - będę się cieszyła razem z Tobą. Osiągając cokolwiek, osiągasz więcej, niż ktoś, kto nie spróbował :)

Ściskam i powodzenia!
Krystyna

PS Jedyną osobą, która w dzieciństwie inspirowała mnie do działania i uczyła, że mój sposób myślenia wpływa na to, czego w życiu doświadczam, była moja Babcia. Choć od jej śmierci minęło już 20 lat, wciąż mi jej brakuje...

Komentarze